Archiwum październik 2002


paź 11 2002 kobajashi_21
Komentarze: 0

Pójść do szkoły dzisiaj to w ogóle był bezsens. Plastyki nie było, bo dyrek sobie o ans zapomniał. Dowód? Kilka razy przechodził w biegu koło nas [siedzieliśmy sobie wszyscy w holu] i nic... Historia była, ale taka że ona coś sobie pisze, a nam kazała robić coś w ćwiczeniach. Powiedziała, że pod koniec lekcji zbierze. Akurat. I wcale nie zebrała. Na WF był apel dla ticzersów i trójek klasowych. A my mogliśmy iść do domu... W ogóle nie potrzebnie męczyłam się z autocharakterystyką, taszczyłam blok rysunkowy do szkoły i  w ogóle to niepotrzebnie wstawałam z łóżka. Na dodatek cholernie niskie ciśnienie jest w związku z tym jestem cholernie śpiąca. Ale dobra. Idę sobie pograć w Thiefa.

kobajashi_first : :
paź 09 2002 kobajashi_20
Komentarze: 4

Mam na 10:40 i stała się tragedia. Dopiero o 10 tata podwiezie mnie do szkoły, bo tam gdzieś jedzie, a ja nie mogę iść wcześniej bo pogoda jest okropna:-) Wiem, przesadzam:-) Ale lubię jakoś być w szkole wcześniej. Jak się zapomni zadanie, można się dowiewiedzieć od innych i spokojnie zrobić. Pościeliłam już łóżeczko, nakarmiłam papugi, zaraz zjem śniadanie. A przy okazji pisania tej notki, czytam właśnie, że siła to wielkość wektorowa:-) Do końca Krzyżaków zostało mi tylko 187 stron! Muszę się z tą resztką uporać, chociaż mnie szlag trafia. W cholerę, z dwa miesiące nie czytam nic innego, jak tych durnych... Pogoda u nas jest niezła - jednego dnia świeci słońce i dosyć ciepło, a dzisiaj pada... całe szczęście, że jeszcze na dodatek nie wieje wiatr, bo jakby wiało to kiepska rzecz. Jak już kiedyś wspomniłam, środa to dzień w którym mamy 6 lekcji i na każdą trzeba przynieść jakieś książki i zeszyty. Plecak mi waży chyba z 20 tomów Krzyżaków [z nimi to mi sie teraz wszystko kojarzy]. Jeszcze mam półtora godziny. Mogę sobie siedzieć na kompie, w sumie to dobre rozwiązanie, to jechanie o 10:-) Dzisiaj trzeba się postarać na lekcjach pozgłąszać, trzebaby Maćkowi trochę podsycić chęć rywalizacji:-) A ja jestem jakaś dziwna. Wszyscy w klasie mówią, że na razie to lepsza jest chemia, a ja wolę fizykę:-) OK, zaraz wracam, idę coś zjeść.

PS. To może Marilyn Manson FIGHT SONG?

kobajashi_first : :
paź 08 2002 kobajashi_19
Komentarze: 1

Tylko mi tu nie pisać, że pisze tego bloga żeby się ocenami pochwalić:-) Ostatnio dostałam 5 z chemii, z angielskiego również. Na W-Fie kompletna porażka. Ćwiczyliśmy kosza. Były takie podzielenia na grupy. W mojej grupie 3 na cztery osoby najlepiej z klasy grały w kosza [nie chwaląc się ja też. no oczywiście poza naszą grupą nieźle grają też jeszcze ze 3, ale do rzeczy:-)]. No i sromotna klęska. Można było zdobyć 12 punktów, a my zdobyłyśmy 3:-) Lądując na ostatnim miejscu:-) Ale nie zmienia to faktu, że w kosza gramy najlepiej, bo ćwiczenia to nie to samo co granie. Nawalone zadań na jutro. Z angielskiego dwa wypracowania, nauka słówek i jedno ćwiczenie, z matematyki 5 ćwiczeń, z biologii wykuć mnóstwo materiału, z fizyki tak samo, na polski napisać swoją autocharakterystykę i przypomnieć sobie wszystko o czasowniku i rzeczowniku. A na historię też coś tam się nauczyć. Normalnie zawałka. Ale o dziwo z angielskim i z matemtyką już się uporałam, zadanie z polskiego jest na piatek, więc jakoś się wyrobi. A nawet spokojnie:-) Jestem sama w domu, muzyczka gra [wiadomo jaka:-)]. Dziennie czytam gdzieś tak ze dwa rozdziały Krzyżaków. Nawet nieźle, jak niektórzy są w pierwszym tomie, a ja w 1/3 drugiego:-) Kurde, atrament w drukarce mi się skończył, co za dupna rzecz. Zwłaszcza że nowy kosztuje 150 zeta... Trudno, trzeba rodziców zagonić do kupienia:-) Nie mogę się doczekać 29 października, bo wtedy wychodzi nowy, podrasowany Top Secret:-) Aha. W szkole było tak sobie. To durne niskie ciśnienie daje mi w kość. Normalnie po WF-ie to jestem ostatnio taka wykończona, że najchętniej poszłabym spać. Poza tym coraz mniej udzielam się na lekcjach, to źle:-) Zauważyliście, że ostatnio starzy blogowicze coś nie w formie? Już mówiłam, ta pieprzona pogoda, wszystkim już wychodzi wszelkimi mżliwymi otworami. Wracam do tych durnych zadań, trzeba się pomęczyć. Nazywam uczniów męczennikami:-)

kobajashi_first : :
paź 07 2002 kobajashi_18
Komentarze: 1

Na szczęście na przeczytanie Krzyżaków mamy jeszcze dwa tygodnie. Na godzinie wychowawczej robiliśmy sobie test z temperanmentu. Wyszło mi że jestem flegmatyczką. Dupa mać, na pewno nie jestem jakimś rozlazłym ślimakiem. Wypraszam sobie. Druga część godziny to ankieta dotycząca - jakim jestem nauczycielem? Fajne:-) Trzeba było odpowiedzieć często, rzadko lub nigdy. Ale durne swoją drogą durne były pytania. No bo na przykład? Czy Cię lubię? I teraz jak mam niby na to odpowiedzeć? Tak, często? Na religii znowu dostałam 6, tym arzem za te... e... a! Tajemnice różńca św. bo to trzeba było wymienić i powiedzieć historię, kto to zrobił. A w ogóle to zdajemy do końca tego roku mały katechizm, do bierzmowania. Macie coś takiego? No dobra. Wiecie co się stało? Skapnęłam się, że w tamten czwartek nie byłam na angielskim. Ale skleroza. Boże, jakie ja piszę bzdety. Bo wszystko dzisiaj się kręci wokół tego, że dowiedziałam się, że Michałek mnie lubi, ale ogólnie mu się nie podobam. Szkoda. Szkoda. Kurwa, szkoda że ja z nim wtedy zerwałam. Dobra... Ogólnie to dzisiaj miałabym fantastyczny humor, gdyby nie... gdyby nie to. Zaraz dzwonię do Diany. Muszę ją wypytać;-)

Słyszeliście taki kawałek DEFTONES Change? Wymiata...

kobajashi_first : :
paź 05 2002 kobajashi_17
Komentarze: 1

Byłam w kinie na Epoce Lodowcowej. Zajebistyyyy film:-)) I się pośmiałam i troszkę [ee] wzruszyłam. W sumie było OK. Tylko wiecie... Szkoda, że zamiast Adriana nie było tam kogoś innego... Ale frekwencja normalnie przekraczała wszelkie wyobrażenia. Z nami było 4 osoby. Normalnie nie wiem z czego to kino się utrzymuje, że jeszcze nie padło. Aha. Weeeeekend. Jak trzeba, porzondna shkolna uchennica okazuję radość dwóch dni bez nauki! A w piątek byliśmy u Łukasza, znaczy się ja i brat i mama. Bo mama Łukasza to znajoma mojej no i jakoś tak. Ale mnie gość wpienił. Przyszedł do domu po tym jak siedzieliśmy już tam ze 2 godziny. Normalnie dawno się tak nie nudziłam. bez niego w tym domu to jest tragedia. Ale mamę ma na żelazobeton [cytat chłopca z Placu Broni]. Przeszłam sobie jeszcze raz pierwszą misję w Thiefie. Jaka ona jest krótka i łatwa... W drugiej znalazłam już Cutty'ego, ale teraz jest druga część misji. Szukam szkieletu żebraka. W celi numer 9 jest tylko czaszka i kości, a ręki ani śladu. A jutro niedziela, ciekawe jak będzie. Chyba zawsze w piatki wieczorem pytam wszystkich - no i co bedziemy robić? Ale jakoś tak zlatuje. No czas się wyżalić. Spotkałąbym się może  z kimś w weekend. Ale nikt mnie nie zaprasza. Ja jak kogoś zapraszam to reakcja jest mniej więcej taka: a nie przyjdę, bo to za daleko. Faktycznie, trochę od siebie daleko mieszkamy [ja i reszta klasy] z parę kilosów różnicy. Ale w tym wieku im by się nie chciało? Szkoda... Poszłam sobie dzisiaj na krótki spacer. W zasadzie to nie był spacer, to były zakupy. Dla mnie jest spacer, kiedy idę bez celu, nie wiem którą drogę wybrać i nie wiem nic o czasie, o celu, o wszystkim. To dla mnie spacer. Więc byłam na zakupach... Sama. Ale wiecie co sobie wtedy mówię? Pierdolić to gówno, jakim czasem jest życie, tylko kurwa mać, żyć pierdolić wszystko dookoła, nie pierdolić bzdur, bo to mija. Pierdolić ludzi, tych mich niby kolegów ze szkoły, pierdolić ich i żyć po swojemu. Żyć i pieprzyć wszystko dookoła. By KobajashI_First Genialny_Team.

kobajashi_first : :