Komentarze: 4
Mam na 10:40 i stała się tragedia. Dopiero o 10 tata podwiezie mnie do szkoły, bo tam gdzieś jedzie, a ja nie mogę iść wcześniej bo pogoda jest okropna:-) Wiem, przesadzam:-) Ale lubię jakoś być w szkole wcześniej. Jak się zapomni zadanie, można się dowiewiedzieć od innych i spokojnie zrobić. Pościeliłam już łóżeczko, nakarmiłam papugi, zaraz zjem śniadanie. A przy okazji pisania tej notki, czytam właśnie, że siła to wielkość wektorowa:-) Do końca Krzyżaków zostało mi tylko 187 stron! Muszę się z tą resztką uporać, chociaż mnie szlag trafia. W cholerę, z dwa miesiące nie czytam nic innego, jak tych durnych... Pogoda u nas jest niezła - jednego dnia świeci słońce i dosyć ciepło, a dzisiaj pada... całe szczęście, że jeszcze na dodatek nie wieje wiatr, bo jakby wiało to kiepska rzecz. Jak już kiedyś wspomniłam, środa to dzień w którym mamy 6 lekcji i na każdą trzeba przynieść jakieś książki i zeszyty. Plecak mi waży chyba z 20 tomów Krzyżaków [z nimi to mi sie teraz wszystko kojarzy]. Jeszcze mam półtora godziny. Mogę sobie siedzieć na kompie, w sumie to dobre rozwiązanie, to jechanie o 10:-) Dzisiaj trzeba się postarać na lekcjach pozgłąszać, trzebaby Maćkowi trochę podsycić chęć rywalizacji:-) A ja jestem jakaś dziwna. Wszyscy w klasie mówią, że na razie to lepsza jest chemia, a ja wolę fizykę:-) OK, zaraz wracam, idę coś zjeść.
PS. To może Marilyn Manson FIGHT SONG?